
Dawno nie pisałam nic w temacie przedszkolaków. A szkoda, bo o temacie rywalizacji i gier opartych na 'wygraną' i 'przegraną' wśród dzieci w wieku przedszkolnym krąży wiele mitów :) Oto podstawowe:
-
dzieci od lat najmłodszych należy uczyć, co to znaczy wygrać i przegrać,
-
już najmłodszym dzieciom należy wmawiać, że powinny się cieszyć jak wygrają, smucić- jak przegrają;
-
dzieci najlepiej przygotować na przegrywanie w domu, z rodzicami, aby przygotować je do lepszego startu w grupie rówieśniczej.
Z żadnej literatury psychologicznej, rodzicielskiej lub dotyczącej nauczania przedszkolaków, jaką przeczytałam, nie wynikało, aby któreś z tych stwierdzeń było prawdziwe. Naprawdę. Wręcz przeciwnie!

Zacznijmy od początku.
Jak bawią się przedszkolaki?
Przedszkolaki bawią się dla samej idei zabawy. Nie rozumieją jeszcze pojęć 'wygrana', 'przegrana'. Nie dzielą świata na to, że fajnie jest wygrać, a głupio przegrać. Jeszcze nie :) Nie bawią się jeszcze po to, by wygrać. Jeżeli tak robią, to, niestety dlatego, że ktoś je tego 'nauczył', że fajnie jest wygrywać, a głupio przegrywać. I wtedy faktycznie nikt nie chce 'przegrywać'. Przedszkolaki bywają bardzo wrażliwe i zabawa całkowicie mija się z celem (albo inaczej, przestaje być 'zabawą'), skoro kończy się tym, że przedszkolak płacze z powodu przegranej.

Więc jak mogę przygotować je do 'porażki'?
Każde dziecko w końcu kiedyś 'przegra', czy to w zabawie, czy dostając gorszą ocenę niż ktoś inny. To całkiem naturalne. Zadaniem rodzica, według dostępnej mi literatury, nie jest przygotowanie dziecka do porażek poprzez odczuwania przegranej w domu! To, że jako rodzice będziemy 'uczyć' dziecko przegrywania w grach (czyli grając z dziećmi w domu robimy tak, aby to dziecko często przegrywało) nie spowoduje, że będzie lepiej przygotowane. Wręcz przeciwnie- będzie miało bardzo kiepskie mniemanie o swoich możliwościach i możemy mieć skutek całkowicie odwrotny. Bawiąc się z dziećmi w domu, właśnie powinniśmy pozwalać im jak najwięcej wygrywać i tym samym 'dowartościowywać'. Budować ich mniemanie o sobie i swoich możliwościach. Bo grupa rówieśnicza, do której dziecko w końcu wejdzie, będzie dla niego bezlitosna i już nie będzie taryfy ulgowej. A to dom dla dziecka powinien być tą spokojną oazą, która stwarza środowisko przyjazne dla zdrowego rozwoju. I miejsce nawiązywania relacji opartych na zrozumieniu, a nie wiecznej rywalizacji.

Rywalizacja w grach na angielskim
Więc jak to jest z tą rywalizacją wśród przedszkolaków u mnie? Nie unikam zabaw i gier opartych na rywalizacji. Generalnie są bardzo fajne i dzieci je lubią. Ale ja nie robię często gier zgodnie z instrukcją, tylko gry modyfikuję. W ten sposób, aby ta rywalizacja była jak najmniej widoczna. Oto niektóre z moich strategii:
-
Modyfikacja popularnych gier typu 'lotto' – kto pierwszy rzuci tu i tu, ten wygrywa. W przypadku przedszkolaków zazwyczaj starczy im powiedzieć, by, jak usłyszą np. pieska, to rzucili żetonikiem na obrazek pieska. I nie ma całkowicie znaczenia, kto pierwszy, a kto drugi. Bo PO CO? Dzieciaki się bawią dla samej zabawy i możliwości rzucania- po co im to psuć wartościując na dobre/złe, wygrane/przegrane? Każdy ma szansę 'wygrać', czyli rzucić. Klasy 1-3 i 4-6 już same sobie tworzą reguły o wygranej i przegranej. Przedszkolaki na szczęście jeszcze nie :)
-
Robienie z siebie przegranego – skoro już ktoś musi 'przegrać' i być tym, komu nie wychodzi, to dlaczego nie JA lub moja MASKOTKA/ pacynka?
-
Eliminacja eliminacji - w przypadku gier opartych na eliminacji można 'przegraną' (czyli eliminację z gry, jak w przypadku np. wyliczanki 'One potato, two potatoes') przerobić w wygraną! U przedszkolaków to przejdzie, 'starszaki' już się na to nie nabiorą niestety :) Oczywiście najpierw prezentujemy na sobie, że to my zostaliśmy 'wyeliminowani' i jesteśmy z tego baaardzo zadowoleni. I przybijamy sami sobie piątkę, pozwalamy usiąść na specjalnym krześle, pozwalamy wziąć naszą super maskotkę lub coś innego, co dzieci lubią robić.
-
Całkowite omijanie przeze mnie tematu wygranej/ przegranej. Po skończonej, krótkiej planszówce (w końcu mówimy o przedszkolakach!), zazwyczaj pytam tylko, czy się podobało.
Nie rozumiem, dlaczego tak często narzucamy przedszkolakom pojęcia związane z rywalizacją wtedy, gdy to całkowicie nie jest potrzebne? Sprawdźcie na swoich przedszkolakach, czy naprawdę potrzebne im do szczęścia całe to wygrywanie i przegrywanie :)
Paulina Łoboda
Write a comment