
Prawdę powiedziawszy, kiedy kupowałam słynne „Mrówki w gaciach”, to nawet nie podejrzewałam, że będą aż takim hitem na angielskim :)Dzieciom się strasznie spodobały, a same mrówki (i gatki!) wywołują u dzieci wiele emocji-i to nie tylko u tych najmłodszych, ale i starszych. Nie dość, że sam temat dosyć absurdalny (kto z Was będzie miał tym razem mrówki w gaciach, no kto?), to na dodatek nasze mrówki mogą zostać niespodziewanie zjedzone przez…mrówkojady!

No dobra, ale dlaczego na angielskim i co tak naprawdę dzieci mogą się nauczyć?
„Mrówki w gatkach” naprawdę fajnie uczą dzieci kolorów, gdyż gatki są bardzo kolorowe. Oczywiście, aby gra nie wymknęła się spod kontroli i nie przemieniła się w granie dla samego grania i niekontrolowanego chichrania (a nie przy okazji nauki i utrwalenia słownictwa, do czego dążymy na angielskim) należy pilnować, aby dzieci przestrzegały zasad- np. po rzucie kostką należy powtórzyć za lektorem lub nazwać wylosowany kolor.
„Mrówki” są też idealne do nauki i utrwalenia liczenia. Młodsze grupy, które dopiero mają wprowadzone liczenie do 10 lub 20, z zaangażowaniem potrafią liczyć uzbierane mrówki.
Z kolei starszaki, (I i II klasa) mogą już raczej bez większych problemów za każdym razem dokonywać podsumowania swoich zdobyczy i za każdym razem mówić „I’ve got (i tutaj wstawiamy liczbę mrówek) ants”.Do tego używam moich niezawodnych płatków drewnianych, które sugerują dzieciom, ile elementów powinna zawierać ich wypowiedź.
Ostatnio, przy pomocy "Mrówek", udało mi się każde dziecko nauczyć "I'm wearing green pants!". Tym razem graliśmy nieco inaczej, na zasadzie "A ty jakiego koloru gacie dzisiaj ubrałeś?". I każde dziecko musiało powiedzieć, jakie ma na sobie wylosowane "gatki". A mrówkojad to był nasz "zjadasz gatek".
Modyfikacje gry
Aby dzieciom się nie znudziło za szybko (chociaż o to trudno), gra może podlegać różnym modyfikacjom. Na przykład, gramy bez mrówkojada J Mrówkojad bywa czasem tak stresujący, że dzieci po prostu wolą grać bez niego- dla samej frajdy grania i zbierania mrówek. Niestety wszystko trzeba wyczuć i dojść do preferencji dzieci metodą prób i błędów, bo to co się podoba pierwszaczkom, niekoniecznie przypadnie do gustu trzecioklasistom. A w przypadku przedszkolaków to nawet ze „strasznego mrówkojada” pożeracza mrówek zmieniam w łagodne, głodne zwierzątko, które należy nakarmić mrówkami. I dzieci się cieszą, że znalazły mrówkojada (a nie wyją z rozpaczy, jak często trzecioklasiści). Dla przedszkolaka utrata wszystkich mrówek może wywołać bardzo negatywne uczucia, dlatego wszystko niestety trzeba wyczuć.

Gdzie kupiłam?
Często dzieci pytają mnie, gdzie kupiłam tę grę. Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ faktycznie, nie widzę jej nigdzie do kupna przez internet. Grę zakupiłam całkowicie przypadkowo, będąc w wakacje u rodziny w Krakowie, gdzie mieszkaliśmy niedaleko marketu Tesco. Gra była położona wśród innych planszówek, ale ta wydawała się cała obcojęzyczna, nawet bez polskiej nazwy, dlatego przykuła moją uwagę. Nawet nie spodziewałam się, że będzie aż tak interesująca i fascynująca dla dzieci. Grę było warto kupić, jeszcze nie spotkałam grupy dziecięcej, która by nie chciała zagrać w „Mrówki” :)
Paulina Łoboda
Write a comment